Prawdziwy Kebab


Nie pamiętam kiedy zjadłem pierwszego kebaba. Ale pierwszy PRAWDZIWY KEBAB był pyszny! Skwar, turecki targ, dookoła zapach przypraw. Mała jadłodajnia dla tubylców, a w niej rozkosz mięsnego podniebienia. Stara kobieta wysmażająca na wielkiej blasze placki, świeże baranie mięso kręcące się na rożnie, działające na mnie niczym wahadło hipnotyzera i ten piękny uśmiech Turka, który oświadczył mi, że jestem pierwszym białym człowiekiem w jego przybytku. Talerz ostrych papryczek, ajran, cynamonowa herbata i ta zawinięta w papier kulinarna rozkosz! To sprawiło, że zakochałem się. Ten blog jest swego rodzaju przewodnikiem po Warszawskich kebabowniach (których jest naprawdę dużo w stolicy Polski), a ja, jako przewodnik poszukuję tego ideału.

czwartek, 13 grudnia 2012

Kebab 'Turka Doner' w pawilonach na tyłach Nowego Światu


cienki, baran, łagodny
ocena: 3,4


  Buszując nocą ulicami Warszawy, tym razem w tandemie, trafiliśmy na punkt z kebabem. Jakże by inaczej! Schowany między nudnawymi spelunkami stolicy o 2.00 obiecywał wiele…



  Lubię alkohol. Zwłaszcza w towarzystwie. Mniej lubię jego skutki następnego dnia rano. Stąd kebab o takiej porze. Ale na miłość boską - czy to, że jestem w przysiadalnym nastroju, lekko bełkoczę i głupkowato się uśmiecham sprawia, żeby bezkarnie można było mi serwować tureckiego pawia? 'Turka Doner' zasługiwałby spokojnie na nominację do 'Antykebab 2012', gdyby tylko takie nagrody istniały.
  Żenada. Mięso chyba było zrobione z kapusty, a kapusta z zeszłorocznej słomy. Całość smakowała wodą i tylko zdrowy rozsądek spowodował, że wcisnąłem w siebie całość. Plus 1 punkt w ocenie za mniejszego kaca.



  Humor poprawiliśmy sobie belgijskimi fryteczkami z budki, która rozstawiła się 5 metrów dalej. Naprawdę pyszne.