Lawasz z łagodnym sosem, baran
Ocena: w lipcu 2012 - 9,3, a w październiku już 6,5
I kto zrozumie tę filozofię?
Ten lokal to jeden z kilku 'Efesów' w Warszawie. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia czy to sieć, czy zwykły zbieg okoliczności. Brzmi orientalnie, obco, intrygująco… Zupełnie tak samo jak język polski dla Turków i Syryjczyków.
Chociaż przy odrobinie dobrej woli kebabowi businessmani mogliby pokusić się o jakieś bardziej dla nas swojskie nazwy. Na przykład 'Bursztynek'.
- Idę na ostrego barana do 'Bursztynka'.
No nie brzmi…
'Efes' w każdym razie to całkiem dobry, sikaczowaty turecki browar.
'Efes'-knajpa na skrzyżowaniu Odyńca i al. Niepodległości to z kolei seria miłych zaskoczeń i dość dużych rozczarowań. Dla jednych to najlepszy kebab jaki jedli (tu nazywa się nie wiadomo czemu 'lawasz', a i tak powinien nazywać się 'döner' - przyp. aut.) i jest to całkiem słuszna opinia. Dla innych to dość przeciętna kanapka i ci też mają rację.
Nie wiem z czego to wynika. Panom się może nie chcieć czasami, są przemęczeni, zimowy sezon na kapustę kiszoną się rozpoczął, nie wiem. Na pewno jest potencjał, który jeśli nie będzie odrobinę bardziej dopieszczony zniknie i zamieni się w nudną sztampę.
Ciasto dobre, mięso raczej z lepszych, ale różnie bywa, dodatki raz fajne i dobrze doprawione, raz bez smaku. Ciężko się zdecydować. Składniki dobrej jakości. Brzuszek trawi.
Nad przybytkiem znajduje się sala, w której swe umiejętności sprzedaje słynny tancerz Hakiel. Ciekawe czy jada lawasze?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz