Prawdziwy Kebab


Nie pamiętam kiedy zjadłem pierwszego kebaba. Ale pierwszy PRAWDZIWY KEBAB był pyszny! Skwar, turecki targ, dookoła zapach przypraw. Mała jadłodajnia dla tubylców, a w niej rozkosz mięsnego podniebienia. Stara kobieta wysmażająca na wielkiej blasze placki, świeże baranie mięso kręcące się na rożnie, działające na mnie niczym wahadło hipnotyzera i ten piękny uśmiech Turka, który oświadczył mi, że jestem pierwszym białym człowiekiem w jego przybytku. Talerz ostrych papryczek, ajran, cynamonowa herbata i ta zawinięta w papier kulinarna rozkosz! To sprawiło, że zakochałem się. Ten blog jest swego rodzaju przewodnikiem po Warszawskich kebabowniach (których jest naprawdę dużo w stolicy Polski), a ja, jako przewodnik poszukuję tego ideału.

wtorek, 15 stycznia 2013

'Lider Kebab' na Marszałkowskiej, koło MDM-u


cienki, baran, łagodny
ocena: 4,2


  Tak to ten świat jest już poukładany, że zawsze musi być przywódca i stadko za nim podążające, jemu podległe. Ten wybraniec dba o podopiecznych, o bezpieczeństwo, strawę. Społeczność mu ufa. Każdy bez namysłu składa życie w jego ręce. Wierzy, że niczym najtroskliwsza matka ON otuli swym ramieniem, szepnie ciepłe słówko gdy chandra zżera, pomasuje najedzony brzuszek.
  Przełóżmy to na świat współczesny. Ten pełen pieniędzy, korporacji i barów z szybkim żarciem.
  I tak Mercedesy to znakomite samochody, babcie dziergają najlepsze swetry, Żerań jest liderem w  paluszkach, Coca-Cola w coli,  a "Lider Kebab" jest zdecydowanie najlepszym szczurem w kebabowym wyścigu ergonomii, opłacalności i przeciętności. Ramieniem co najwyżej otulić może spocony okrawacz rożna. Ale to względna przyjemność.



  Okazało się, że kelnerka przynosi do stołu zamówienia tylko z 3 i 4 kolumny menu, czyli dania powyżej 14 zł. Po mojego zawijasa za 10 zł, wywołany numerkiem niczym w barze mlecznym, poszedłem sam. Pana łysego turka o jasnej karnacji już gdzieś kiedyś widziałem. Chyba w innym kebabie. Tu dał mi talerz z czymś, co ważyło prawie kilogram i składało się z 3 składników: gumowego placka, barana i kapusty. Łagodny sos zrobiony był z wody więc go nie liczę.



  Generalnie kaszaniasty ten kebab. Mięso bez smaku, kapusta z wiadra, a placki biorą chyba z 'Wezyra'. Chociaż ćwiartkę, no 1/8 pomidora i plaster ogórka można by wsadzić. No ale tu zima, a takie rarytasy to importowane przecież w sklepach. Drogie. Olaboga!
  Przynajmniej lekko na brzuch opadł. Znaczy świeży był. No i mały plusik - ayran w lodówce. Chociaż kasjerka, Polka, nie wiedziała co to takiego.

czwartek, 3 stycznia 2013

Wezyr jeszcze raz

   Nie dają za wygraną. Wchodzą do domu. +0,1 punktu za przyszłościową wizję biznesu. Ale i tak się nie skuszę.