mieszany, kurczak, na cienkim
ocena: 2,4
Mówi się, że my tu w Polsce to takie gburki jesteśmy. Cisi, mało wylewni, mało sympatyczni. Może to kwestia klimatu, może uwarunkowań kulturowych, może diety, nie wiem. Wiem, że wystarczy pojechać 2000 kilometrów na południowy-zachód, do Barcelony, żeby to jednak dostrzec i przekonać się, co to znaczy obcować z ludźmi sympatycznymi, niezestresowanymi i uśmiechniętymi.
Weekendowy wypad do stolicy Katalonii można spędzić naprawdę intensywnie. Kebaby są wszędzie, ale miejscowe żarcie bije na głowę nawet najlepszego barana. Szynka crudo, fuet, owczy ser, morskie potwory, a do tego wino musujące Cava sprawiają, że Barcelona jawi mi się jako potencjalne miejsce zamieszkania.
Niestety bilet powrotny miałem kupiony już wcześniej (a chętnie bym został w tej europejskiej Kaliforni) i powróciłem na łono kebabowa. Nie żebym tego naszego miasta mieczem syreny bronionego nie kochał! Kocham! A jak!
A Barcelonę na drugim miejscu!
Tak więc wysiadłem z samolotu na Chopinie, SKM-ką do centrum dojechałem i kiedy przechodziłem obok Dworca Śródmieście poczułem zew. To znaczy głód. Bo latać nie lubię i śniadań nie jem jak lecę.
'Homan'? To imię? Czemu nie He-Man? 'Kebab u He-Mana'! Ostry jak miecz, na potęgę posępnego czerepu! I to by było hasło! No ale koniec dygresji . Wróćmy do konkretów.
Obsługiwała mnie pani-Polka, a kanapkę robił pan-Niepolak. Pan pochodził na pewno z kraju, gdzie kebaby się jada. I to w dużej ilości. Złożyłem zamówienie, wziąłem ajran na poczekanie i zacząłem myśleć. Zarówno pan jak i pani byli nad wyraz uprzejmi. Ilość 'magicznych słów' jakie padła w naszej krótkiej, niezbyt skomplikowanej konwersacji powaliła mnie. Istna kraina łagodności! Wzbudziło to moje podejrzenia. Odebrałem kanapkę…
Dłoń z pomalowanymi paznokciami nie należy do mnie.
Ajran należy.
Co za paskudztwo! Specjalnie wziąłem sos mieszany, żeby chociaż na moment przedłużyć rozgrzewającą moc posiłku. A to było zimne! Słowem 'proszę Pana uprzejmie' nie podgrzeję sobie kanapki! Załamanie. W zasadzie to wszystko było niedobre, a na szczególne wyróżnienie zasługuje kapusta. Najgorsza w stolicy.
Stworzyli pozory, a ja uwierzyłem. Weźcie to za naukę drodzy Czytelnicy! Zrobiłem to, żebyście Wy nie musieli. Przy drugim wejściu do dworca jest drugi kebab, może lepszy? Jeszcze nie wiem, ale się dowiem. Też dla Was! Jeździłem swego czasu często pociągiem i wiem, jak turecka budka ważna jest dla podróżujących. Jak to dobrze mieć komfort najedzenia i przytulonym do wytartego zagłówka pójść w słodką kimę w wagonie pkp. W wagonach pkp natomiast zdecydowanie słodkie nie są toalety.
A stolec w tym wypadku nie miał formy zwartej...
Ten od strony "patelni" jest lepszy, a ich sosy to łagodny( czyli łagodny), średni (czyli zwykły "ostry") i bordowy prawie ostry (piecze dwa razy;). W zimie dają jeszcze ciepłą herbatkę klientom, za to w lecie trzeba uważać bo kapusta potrafi skisnąć w upalnym słońcu. Czekam na recenzję :)
OdpowiedzUsuń