Prawdziwy Kebab


Nie pamiętam kiedy zjadłem pierwszego kebaba. Ale pierwszy PRAWDZIWY KEBAB był pyszny! Skwar, turecki targ, dookoła zapach przypraw. Mała jadłodajnia dla tubylców, a w niej rozkosz mięsnego podniebienia. Stara kobieta wysmażająca na wielkiej blasze placki, świeże baranie mięso kręcące się na rożnie, działające na mnie niczym wahadło hipnotyzera i ten piękny uśmiech Turka, który oświadczył mi, że jestem pierwszym białym człowiekiem w jego przybytku. Talerz ostrych papryczek, ajran, cynamonowa herbata i ta zawinięta w papier kulinarna rozkosz! To sprawiło, że zakochałem się. Ten blog jest swego rodzaju przewodnikiem po Warszawskich kebabowniach (których jest naprawdę dużo w stolicy Polski), a ja, jako przewodnik poszukuję tego ideału.

czwartek, 20 sierpnia 2015

'El Karnak', Al. Niepodległości, przy metrze Pole Mokotowskie

na cienkim, kurczak, łagodny
ocena: 2,7/10

  Ostatnio ktoś opowiadał mi o programie telewizyjnym, w którym kamera śledziła jednego z europejskich bogaczy podczas jego posiłków. Oczywiście były to posiłki w restauracjach oznaczonych gwiazdkami Michelin. Po podpłynięciu łódką do baru w jakiejś zatoce morza Śródziemnego i zjedzeniu jakiegoś niebywale rzadkiego żyjątka człowiek ten stwierdził, że ta knajpa, mimo 3 gwiazdek francuskiego przewodnika, jest dużo słabsza od jakiejś szwajcarskiej, która znajduje się na alpejskim stoku i ma 4.
  W Polsce mamy jedną knajpę, która ma jedną gwiazdkę. I mnóstwo gównianych knajp. I gównianych kebabów.



  Kiedy przekroczyłem próg El Karnaka uderzyła mnie masa gorącego, tłustego powietrza. Nie mogłem oddychać. Zamówiłem kebsa na wynos z nadzieją, że zjem go za chwilę na powietrzu w otoczeniu Pól Mokotowskich. Jakże byłem naiwny. Duży, śniady, obwieszony srebrem dresiarz przyjął moje zamówienie kalecząc nawet najprostsze słowa. Potrafię to zrozumieć i nie mam z tym problemu. Ale dlaczego po przyjęciu ode mnie zamówienia kutafon przygotował kanapkę najpierw sobie!?
  Siedzę w tym zaduchu i obserwuję gościa, jak z wypchaną mięsem pitą wychodzi zza lady, siada przy stoliku dla klientów i odpala na tablecie jakąś Ramajanę z Bollywoodu z arabskimi napisami! Nie jestem wrażliwy, czy coś, ale to jest jawna bezczelność! Dopiero gdy skończył jeść i odpoczął chwilę ruszył zrolować kebsa dla mnie.
  To już jest osobna bajka. Straszny syf. Nic się tam nie zgadzało. Czy ludzie są na prawdę tak mało wymagający, że można ich tak robić w konia? Kebab ma dobre wzięcie, klientów trochę się dokoła roi, ale na Boga! Opamiętajcie się!
  Kebs był tak słaby, że nawet nie chciało mi się zrobić mu zdjęcia. Po grzebnięciu w internecie znalazłem pewną wskazówkę dot. pochodzenia mięsa:




Tutaj odnośnik do strony prducenta.

  Odradzam wchodzić tam niezależnie od pory dnia i stanu upojenia. “Antygona” to wesoła historyjka w kontekście tragedii, jaką jest El Karnak.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz