Prawdziwy Kebab


Nie pamiętam kiedy zjadłem pierwszego kebaba. Ale pierwszy PRAWDZIWY KEBAB był pyszny! Skwar, turecki targ, dookoła zapach przypraw. Mała jadłodajnia dla tubylców, a w niej rozkosz mięsnego podniebienia. Stara kobieta wysmażająca na wielkiej blasze placki, świeże baranie mięso kręcące się na rożnie, działające na mnie niczym wahadło hipnotyzera i ten piękny uśmiech Turka, który oświadczył mi, że jestem pierwszym białym człowiekiem w jego przybytku. Talerz ostrych papryczek, ajran, cynamonowa herbata i ta zawinięta w papier kulinarna rozkosz! To sprawiło, że zakochałem się. Ten blog jest swego rodzaju przewodnikiem po Warszawskich kebabowniach (których jest naprawdę dużo w stolicy Polski), a ja, jako przewodnik poszukuję tego ideału.

niedziela, 17 lutego 2013

Kebab na skrzyżowaniu ul. Puławskiej i al. Lotników


cienki, kurczak, łagodny
ocena: 7,6


   Południe pewnego pracującego, styczniowego dnia. Płatki śniegu wesoło pląsały w powietrzu. Biały puszek otulił drzewka i latarnie, a rtęć w termometrach, jakby drocząc się, osunęła się kilka kresek poniżej zera.
- Kiedy to białe gówno zniknie?! - pomyślałem sobie.
  Zima co roku pogrywa sobie z naszą dietą ograniczając dostęp do niektórych produktów. Stoiska warzywne bazaru przy Wałbrzyskiej wyglądają jak gułagi pełne wynędzniałych mieszkańców. Marchewki pomarszczone, papryka nadgniła, ziemniaki stare i miękkie, a pomidory… No właśnie! Gdzie się one podziały?
  "Addio pomidory, addio ulubione…" śpiewał swego czasu Wiesław Michnikowski. Zanuciłem kilka przypomnianych taktów. Sezon zimowy nie sprzyja tym pysznym owocom i to było przyczyną moich dalszych działań i celów - zjeść dzisiaj dobrego pomidora!
  Przeszedłem wszystkie stoiska bazaru, pukałem do każdej budki - nic. Spożywczak po drugiej stronie ulicy poddał się szybko. McDonald's obok jeszcze szybciej - nawet nie wchodziłem. Gdzie na tej szarej granicy górnego Mokotowa i Ursynowa znaleźć pomidory o tej porze roku?
  Wkroczyłem na aleję Lotników i od razu błysnęło w moim kierunku światełko. Małe, upierdliwe światełko budy z jednorękimi bandytami. Zmrużyłem oczy i obok hazardowego dołku ukazał mi się ten wabik na głodnych, przynęta dla rozkojarzonych, lekarstwo dla nieprzytomnych - Kebab Bez Nazwy!



  Jestem w totalnym szoku! Jadłem tam wielokrotnie i zawsze kanapka była nędzna. Co prawda buda miała momenty lepsze, ale zdecydowanie odradzałem wszystkim konsumpcję z tego miejsca. Raz nawet właściciel budy, żeby pewnie jeszcze bardziej ograniczyć koszty, zamiast śniadego rezydenta zatrudnił do zawijania dönerów polską babę w rozmiarze trzech-XL, która prawdopodobnie w swoim życiu jedyne co zawijała to skręty z niedopałków. A tu, jak już wspomniałem SZOK!
  Buda wyremontowana, pachnie jeszcze silikonem. Kurczakowa bela słodko skwierczy, w telewizji leci "Żar tropików", lodówka wyczyszczona na glanc a w niej pomidor! Pełny, czerwony i błyszczący! Piękny! Dawać mi tu kanapkę, zaraz!



  Nikt mi już nie powie, że włożenie dobrego pomidora w zimie do kebaba to rzecz za droga, albo logistycznie niemożliwa. Dobre mięso, dobre dodatki, pyszny sos, wszystko chrupiące i zachęcające. Rozmiar też idealny na obiadową przekąskę. Bardzo dobry budkowy kebab! Mam nadzieję, że krzywa wzlotów i upadków tego miejsca od dzisiaj będzie już jechać tylko w górę. Albo chociaż constans. Mam nadzieję, że nowi właściciele nie zasugerują się taktyką Wietnamczyków, którzy kiedy otwierają nowe jadłodajnie starają się pysznym żarciem zachęcić klienta, żeby chwilę później podwyższyć ceny i obniżyć jakość do tego stopnia, że w sosie słodko-kwaśnym odnajduje się kawałki kalafiora.
  W kebabie bardzo zabawni byli obsługujący panowie. Obaj śniadzi, ale z dwóch różnych krajów oddalonych od siebie o tyle, że między sobą mówili po angielsku, ze mną po polsku, a przez telefon w swoich odmianach arabskiego. Myślałem, że w tym biznesie zazwyczaj ziomki umieszczają ziomków, a tu taka niespodzianka zależności.
  To był bardzo ciekawy, socjologiczno-pomidorowy kebab.

5 komentarzy :

  1. A ja nie polecam, byłem tam 10min temu.

    Wchodzę i zamawiam mała baranine na cienkim [10zł], kebab rozmawia przez tel i bierze mała tortille i mówi że nie ma baraniny więc mówię duży [12zł]. On odkłada tortille, tak jakby chciał zabrać większą, ale nie. Bierze spowrotem małego placka nakłada kurczaka sałatki wszystko w 5 sekund, nawet nie zapytał jaki sos. Kładę 12zł na lade, on zabiera i mówi że jeszcze 6zł więc pytam to jak to 18zł jak ja chciałem tego za 12zł, nie mam więcej. Machnął ręką dostałem kebaba który był tak mały że nie pamiętam żeby takiego jadł... w dodatku z łagodnym sosem, a toleruje tylko ostry. Kebab w smaku był ochydny no i mega mały. To co jest w Saharze za 12zł to tutaj by kosztowało z 40 według jego cennika. NIE POLECAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że już jakość tego miejsca spadła. Liczyłem, że utrzyma się trochę dłużej. Oznacza to, że proces rozwoju budki kebabowej znowu zatoczył koło. Było kiepsko, zmiana właściciela, staramy się, kilku klientów zwabiliśmy i teraz znowu się opierdalamy i olewamy jakość.
      Pozostaje tylko wierzyć, że za jakieś pół roku budka w obecnej formie splajtuje, właściciel zmieni się i jakość podskoczy.
      To samo dzieje się z budkami wietnamskimi. Pytanie brzmi tylko dlaczego tak robią?

      Usuń
  2. Często gdy wracam z pracy jem tam kebab. Mięso zawsze świeże (podobno sami przyprawiają i nabijają na ruszt), dobre dodatki i sosy + spoko obsługa :) Polecam

    OdpowiedzUsuń
  3. Moi Drodzy! Mamy dziś rok 2017.16-go czerwca.
    Ja tam sobie od czasu do czasu przechodzę i widzę,że od paru miesięcy obsługa zmieniona. To prowadzi teraz ktoś inny. Czy Wy wiecie, skąd ci nowi właściciele są? Z jakiego kraju do nas przyjechali?

    OdpowiedzUsuń