cienki, jagnięcina, bez sosu
ocena: 9,9
Im jestem starszy tym chętniej wracam do wspomnień. Nie rozumiem tej budzącej się we mnie chęci powrotu do starych czasów. Wydaje mi się, że tęsknię głównie do tej dziecięcej beztroski, za którą jestem nieskończenie wdzięczny losowi.
Pamiętam czasy bez telefonów komórkowych, internetu, tęczy na Zbawiciela, a nawet Palmy na de Gaulle'a. Pamiętam automaty telefoniczne na żetony, kiełbasę owijaną w gazetę, czerwone budki na Konstytucji i 'polskiego hot-doga pieczarkowego' na Starówce. Pierwszego game-boya w klasie, 'Piątek z Pankracym' , album z naklejkami żółwi ninja, 1 000 000 zł na banknocie, 'Mortal Kombat' w kinie, gry na stadionie, jeansy pod pałacem i cinkciarzy. Brzydką modę, niewygodne kalosze, jeszcze mniej wygodne trampki, trolejbusy i syfon z wodą sodową.
Te śmieszne obrazki, dziś egzotyczne, wywoływane są przez różne bodźce. Nie będę tu pewnie wyjątkiem jeśli napiszę, że działa tak na mnie zawsze powrót do domu rodziców. Książki z dzieciństwa, landszafty na ścianach czy zapach kotleta mielonego, ugniecionego i wysmażonego ręką, która pierwsza głaskała i pierwsza dała klapsa.
Z pewnością swoje klapsy wspomina też Turek, który pójdzie do Maho na Adana Dürüm. Drodzy państwo, to jest ten smak! Ten smak wszystkiego, co tam znajdziecie! Definitywnie najlepszy kebab w kraju!
Turcją pachnie już od wejścia. Dzięki otwartej kuchni widać, jak sprawni kucharze rolują te cuda swoimi tłuściutkimi paluszkami. Ilość dań przewyższa liczbę znaków chińskiego alfabetu. Obsługa jest miła, wystrój przyjemny. Duże znaczenie ma też fakt, że wszystko przyrządzane jest według zasad kuchni Halal, a więc klient ma do czynienia z prawdziwym dorobkiem kulinarnym ludu Mustafy Kemala Atatürka!
Polaku, prawdziwy kebab nie ma sosu. Prawdziwy kebab ma składniki wysokiej jakości, ktorych smaku nie potrzeba maskować jogurtowym sosem czosnkowym, albo superostrym wyżeraczem podniebień. Prawdziwy kebab smakuje kolendrą, pomidorem, ogórkiem, cebulą i oczywiście pysznym mięsem. Całość zawinięta jest w placek z mąki durum, który kształtem przypomina podpłomyki.
Co jeszcze może wspominać Turek, który pójdzie na obiad do Maho? Maminą zupę z ciecierzycy i babcine faszerowane bakłażany. Oprócz tego humusy, kofte i manti, które jadł na ulicach Stambułu gdy był jeszcze nastolatkiem. Miejsce obowiązkowe dla amatorów kuchni arabskiej!
Czemu 9,9, a nie 10 punktów? Zaprzeczyłbym sam sobie. Podważyłbym istnienie tego bloga. 10 punktów świadczyłoby o tym, że blog należy zamknąć, bo idealny kebab został znaleziony. Za co więc odjąć ten ułamek? Może za to, że nie ma drugiego takiego Maho bliżej centrum…?